„O Jezu, utajony w Najświętszym Sakramencie, ja jestem Twoją własnością. Oczyść i przemień mnie, jako własność swoją”.
Ta modlitwa, moim zdaniem, doskonale pokazuje oddanie Matki Kolumby Jezusowi, jej szczerą wolę upodobnienia się do Boskiego Mistrza, ubogiego cieśli z Nazaretu.
Właśnie nad ślubem ubóstwa chcę się krótko zatrzymać. Jak Matka ten ślub realizowała? W czym mogę z niej brać przykład?
Kiedyś, w jakiejś mądrej książce przeczytałam takie zdanie: „ Unikanie wywyższania się to jest naprawdę to, co pozwala wzbić się w górę”. Matka Kolumba od najmłodszych lat unika tego, co najlepsze, najwygodniejsze. Gdy słyszy głos powołania natychmiast jedzie do odległej Francji, by tam rozpocząć nowicjat, a po odbytej formacji założyć Zgromadzenie Dominikanek w Polsce. Obcy kraj, obcy ludzie…, to jest zupełne ubóstwo i poddanie woli Bożej. Ileż razy w swoim życiu ja wybieram to, co dla mnie najlepsze, nie licząc się z tym, czego chce ode mnie Bóg? Po powrocie do Ojczyzny trudności wcale nie brakuje. Matka wybiera małą, biedną wioskę- Wielowieś na miejsce organizacji Zgromadzenia. Tam razem z pierwszymi siostrami zamieszkuje w ciasnej Wikarówce z przeciekającym dachem. Matka się jednak nie skarży, wszystko tłumaczy wolą Bożą. Sama ogranicza swoje potrzeby do najbardziej koniecznych. Jednocześnie stara się, by siostrom, zwłaszcza chorym, niczego nie brakowało. „Dobra materialne przedstawiały dla niej wartość tylko wtedy, kiedy przyczyniały się do chwały Bożej” (M. Serafina). Matka Kolumba mimo pełnionej funkcji Przełożonej i Mistrzyni Nowicjatu nie korzysta z zaszczytów, czy wygód. Całe jej życie, aż po chorobę i śmierć jest przeniknięte duchem ubóstwa, które wypływa z doskonałego zjednoczenia z Jezusem.
Patrząc na postawę Matki Kolumby mogę powiedzieć z całą pewnością, że dla mnie jest ona swoistym rachunkiem sumienia.
Chciałabym tak, jak moja Matka, wszelkie przeciwności i trudy znosić z poddaniem woli Bożej, z miłością i cierpliwością.