Matka urzeka i dziś...

Stała się zaczynem…

„Będąc na próbie podczas roku Nowicjatu w Nancy (…) odczuwałam tęsknotę za krajem i rodziną; gdy otrzymywałam listy od Matki mej, biegłam do kaplicy za ołtarz i tam go czytałam, prosząc gorąco Zbawiciela Utajonego o siłę do zwalczenia tych pokus dręczących. O gdyby nie wielka łaska Boża nie wiem, czy byłabym przetrwała?(…). Gdy znowu pokusy tęsknoty zaczynały mnie nagabywać, biegłam jak zwykle do Mistrzyni. Matka mistrzyni zawszę mię pocieszała, że to przejdzie, tym razem zaś, gdym jej mówiła o mojej tęsknocie, wyrzekła te straszne dla mnie słowa: moje dziecko, ty nie masz powołania, musisz wrócić do kraju swego i rodziny, ty nie będziesz zakonnicą”.

Ta rozmowa między Matką Kolumbą, a jej ówczesną mistrzynią jest dla mnie jednym z tych wydarzeń, które najmocniej przemawiają za jej głęboką i gotową na wyrzeczenia wiarą. To przecież jest tak bardzo ludzkie: TĘSKNIĆ. Zawsze jest ktoś, kogo kochamy, a Róża pozostawiła ukochaną matkę i siostry, kraj, z którym była bardzo związana, dom, w którym przeżyła tyle wspaniałych chwil. W tym wszystkim, co drogie i bliskie, pokochała Boga, z którym chcąc się związać musiała być gotowa na to, że odtąd jej domem jest cały świat, a bliskimi każdy, do kogo zostanie posłana. Dzięki głębokiej więzi z Chrystusem, po tej wielkiej próbie samotności we Francji, gotowa była zamieszkać już nie tylko w Nancy, ale nawet i na krańcach świata, jeśliby tylko czekał tam choć jeden wołający o współczucie człowiek.

Niekiedy te najdrobniejsze sprawy przybierają rozmiar wielkiej drapieżnej ryby, coś na wzór tej, która czaiła się w rzece Tygrys na Tobiasza i dopiero zmierzenie się z nią, nagle przeciera nam oczy i w rękach zamiast wielkiego potwora trzymamy rybę przeciętnej wielkości, której żółć, serce i wątroba przynosi ocalenie. I rzeczywiście mamy taką moc, która potrafi zwalić z nóg niejednego lewiatana, jeśli tylko naszą bronią jest wiara.

Myślę, że to właśnie wiara zatrzymała Matkę Kolumbę we Francji, pomogła jej przejść czas formacji, złożyć śluby i powrócić do Polski. Wreszcie stała się zaczynem, z którego narodziło się nasze Zgromadzenie, a mnie nieustannie przypomina, że to, kim jestem, ma ogromny sens w oczach Boga.

s. Rachela OP

Powrót