Matka urzeka i dziś...

POSŁUSZNA OD POCZĄTKU DO KOŃCA

Zawsze, ilekroć czytam pisma Matki Kolumby (Natchnienia duchowne, Dyrektorium dla Nowicjatu, Listy do Sióstr itd.) lub prace o niej, dociera do mnie myśl, że ona była święta. Największy heroizm jej świętości według mnie widać w jej posłuszeństwie.

Posłuszeństwo było obecne w życiu Matki od dzieciństwa. Nigdy nie sprawiała swoim rodzicom problemów, nie robiła im przykrości swoim zachowaniem, była „aniołkiem”. Może to brzmieć jak wyidealizowana bajeczka, ale sama jej matka, pani Ernestyna Białecka mówiła po latach, że „widziała w tym dziecku działanie łaski Bożej”. Nieraz rodzina i bliscy byli zdumieni, widząc jej niczym nie wymuszoną uległość, posłuszeństwo i pokorę.

Wydaje mi się, że ogromnym sprawdzianem posłuszeństwa był dla Matki Kolumby (a wtedy jeszcze Róży) czas, kiedy rozeznawała swoje powołanie. Najpierw, po zwierzeniu się rodzicom ze swojego pragnienia oddania życia Bogu w zakonie, poddała się woli swojego ojca, który jej tego zabronił i z ufnością czekała, co jej przyniesie Opatrzność Boska. Później z kolei kiedy już rozeznawała, jaki zakon wybrać, postanowiła poddać się woli ojca Jandela, wierząc, że to co on jej powie, będzie wolą samego Pana Boga. I nie tylko to postanowiła, ale wykonała. Moim zdaniem jej posłuszeństwo i wiara były heroiczne, skoro odważyła się „w ciemno” iść za głosem, który ją wzywał, tak naprawdę nie wiedząc zupełnie jak będzie wyglądała jej przyszłość. Kiedy czytam życiorys Matki, zawsze zatrzymuję się na dłużej przy tych fragmentach. Dziękuję wtedy Bogu, że przyprowadził mnie do Zgromadzenia, którego założycielką jest taka kobieta: ufająca Bogu, pokorna, a przy tym (mimo fizycznej słabości- była przecież bardzo chorowita i wątła) niezwykle silna. Silna wiarą, nadzieją i miłością. Ktoś, kto jest słaby duchowo, nigdy nie dokonałby tego, czego dokonała nasza Matka Kolumba. Tę siłę czerpała z życia z Jezusem.

Są jeszcze inne momenty z życia Matki Kolumby, które mnie nieustannie zadziwiają. To wszystkie te wydarzenia, w których Matka okazywała posłuszeństwo kapłanom. Szczególnie mam tu na myśli zgodę na życzenie biskupa przemyskiego, aby wróciła do Wielowsi po tym, jak miała pozwolenie na przeniesienie się za klauzurę do Sióstr Dominikanek na Gródku. Życie w klauzurze było od samego początku jej największym pragnieniem. Zrezygnowała z niego, bo tak chciał Bóg. A objawił jej to przez kapłana. Tak odczytywała każdą decyzję kapłana względem niej. Jej ogromny szacunek dla kapłanów wynikał z tego, że każdego z nich, jakikolwiek by nie był, postrzegała jako zastępcę Chrystusa. Zawsze żywiła do nich wdzięczność za ich kapłańską posługę, przede wszystkim za sakramenty Eucharystii i pokuty.

Posłuszeństwo Matki Kolumby robi na mnie wrażenie również dlatego, że przejawiało się nie tylko w tych wielkich rzeczach, ale też i w małych. Swoje duchowe notatki robiła z polecenia kierownika duchowego, ks. Józefa Webera, mimo że sama tego nie chciała. Gdy była jeszcze w nowicjacie w Nancy na życzenie Matki Róży dała się sportretować, chociaż czuła ogromną niechęć do tego. Takich przykładów „drobnego” posłuszeństwa jest wiele i mogą się czasem wydawać mało istotne, ale czasem sama widzę, że aby zachować posłuszeństwo (prawdziwe, czyli posłuszeństwo serca i woli, a nie tylko zewnętrzne) w małych rzeczach, potrzeba więcej wysiłku, pracy nad sobą i przede wszystkim modlitwy, niż w tych wielkich rzeczach.

Matka Kolumba jest dla mnie wzorem osoby posłusznej Bogu i bliźnim. Kiedy „się z nią spotykam”, dostrzegam jak wiele jeszcze w sobie muszę doszlifować. Świadectwo, jakie po sobie pozostawiła, ciągle na nowo pociąga mnie w górę, bo wiem, że ona, podobnie jak ja, była człowiekiem grzesznym, upadającym, słabym, a dzięki zawierzeniu Bogu osiągnęła świętość. Jak już wyżej wspomniałam, cieszę się i dziękuję Panu Bogu, że właśnie to zgromadzenie dla mnie wybrał. Jestem dumna z tego, że moją duchową matką jest Matka Kolumba Białecka.

s. Marta Gawron OP

Powrót