Matka urzeka i dziś...

Wystarczy tylko zaufać…

Przez wiarę „ człowiek z wolnej woli cały powierza się Bogu”. Dlatego wierzący stara się poznać i pełnić wolę Bożą.

Dla mnie osobiście, całe życie Matki Kolumby, jest dowodem jej heroicznej wiary. Matka zawsze starała się szukać tego, co jest zgodne z wolą Bożą. Szukała przede wszystkim w modlitwie, ale i w posłuszeństwie. Jej posłuszeństwo jest dla mnie oznaką jej heroiczności wiary. Ta cecha była u niej widoczna już od najmłodszych lat. Gdy Róża postanowiła swoje życie poświęcić Bogu w klasztorze, jej ojciec był kategorycznie temu przeciwny. Jak podaje s. Benwenuta pisząc w biografii Matki „dowiedziawszy się o woli ojca, [Róża] ucichła, nie nalegała, tylko goręcej jeszcze polecała sprawę Opatrzności Bożej i Matce Najświętszej.” Nie protestowała, wierzyła, że jeżeli Bóg rzeczywiście chce, aby żyła w klasztorze, to tak też się stanie. Następnie choroba spowodowała, że ojciec wyraził zgodę na pójście córki do klasztoru. Lekarze nie dawali Róży szans na przeżycie dłużej niż 3 miesiące. Ojciec zmienił decyzję, żeby jego córka mogła umrzeć w poczuciu spełnienia woli Bożej. I tu miało miejsce ciekawe zdarzenie. Róża, gdy dowiedziała się o akceptacji ojca, zaczęła wracać do zdrowia… Wierzyła, że Bóg jest Wszechmogący i jest w stanie sprawić, że jej ojciec zmieni decyzję. Była posłuszna woli rodziców, ponieważ miała zaufanie do Boga, że w ten sposób pomoże jej spełnić Jego wolę co do drogi życiowej jaką ma wybrać.

Kolejnym, dla mnie, przykładem heroicznej wiary Matki jest jej posłuszeństwo o. Generałowi W. Jandelowi. Pierwsze spotkanie z o. Generałem miało miejsce w Podkamieniu podczas jego wizytacji klasztorów dominikańskich w Galicji. Jeszcze zanim do tego doszło Róża postanowiła przyjąć decyzję o. Generała jako wolę Bożą i ją wypełnić. A to nie było łatwe, ponieważ Generał widział ją jako założycielkę czynnych dominikanek na ziemiach polskich. Wiązało się to z tymczasowym wyjazdem do Francji i rozłąką z najbliższymi. Po powrocie jeżeli nie udałoby się utworzyć fundacji na ziemiach polskich, Róża na stałe musiałaby wrócić do Francji. Było to szczególnie trudne biorąc pod uwagę fakt, że Róża była bardzo związana ze swoimi najbliższymi. Odbywając nowicjat w Nancy, bardzo cierpiała z powodu tej rozłąki. Po powrocie natrafiła na kolejne problemy. We Lwowie konsystorz, któremu przedstawiła swe plany, polecił jej zamieszkać w jakimś klasztorze. Jednak Matka nie została przyjęta przez żaden klasztor we Lwowie. Musiała zatrzymać się u swojej matki. Była to szczególna próba, ponieważ w tamtych czasach nie było w zwyczaju, by zakonnica mieszkała poza klasztorem. Naraziło ją to na wiele nieprzyjemności i złośliwości ze strony ludzi. Jednak i tutaj jej ufność, że spełnia wolę Bożą, pomogą jej pokonać przeciwności. Znalazła schronienie u Panien Benedyktynek w Przemyślu. Następnie M. Kolumba spotkała ks. Leszczyńskiego, który pomógł jej w fundacji klasztoru w Wielowsi. Zakładając nowe Zgromadzenie miała niespełna 23 lata. Nie miała doświadczenia, miejsca, gdzie może zatrzymać się z kandydatkami, które wyrażały chęć wstąpienia do zgromadzenia, jednym słowem nie miała nic. Można powiedzieć, że próbowała zrobić rzecz, po ludzku, niemożliwą. Paradoksalnie, okazuje się jednak, że miała coś o wiele cenniejszego. Miała wiarę, że to, co zaczyna się tworzyć, jest dziełem Bożym, że pomimo trudności, na które napotyka, dzieło to zostanie ukończone, wszak jest dziełem Bożym.

Chciałam jeszcze wspomnieć o jednej rzeczy. Czytając listy Matki do sióstr miałam wrażenie, że Matka każdą, nawet najmniejszą rzecz, najdrobniejsze wydarzenie, widzi jako przejaw woli Bożej. Przyjmuje wszystko, co się dzieje w jej życiu: wydarzenia dobre i złe, radosne i smutne. Zachęca także siostry, by za wszystko były wdzięczne Bogu. Czyż to nie jest przykład wiary w to, że Jezus zawsze ma nas w swojej opiece,że wystarczy Mu tylko zaufać ?

s. Joanna OP

Powrót